Szczerze przyznam, że po wywiadzie z Esmeraldą planowałam zrobić dłuższą przerwę na tego typu artykuły. Ale jak sami wiecie, właśnie odbywała się arabska Potrójna Korona, a także World Endurance Championship i wszystkie oczy zwróciły się na hodowlę Zafiry, także grzechem byłoby nie skorzystać z okazji podczas pobytu u niej! Efektem tego pobytu jest właśnie ta rozmowa, która miejmy nadzieję przypadnie Wam do gustu :-)
Na wywiad wybrałam czas po zakończeniu zawodów, żeby każdy zdążył ochłonąć i żeby uniknąć robienia czegokolwiek na przysłowiowych "wariackich papierach". Wspomniane wyżej konkursy zakończyły się zaledwie wczoraj - zwycięzcami zostały klacze Honeymoon (Might Arabians) i Simbelmyne (Liliowa Zatoka) - i wydawałoby się, że Zafirze łatwiej będzie znaleźć dla mnie trochę wolnego czasu. Nie miałam pojęcia jak bardzo się myliłam! Sprzątanie po organizacji zawodów okazało się tak samo czasochłonne jak sama organizacja, tak więc musiałam wykazać się cierpliwością. Korzystając z wolnego czasu oczywiście nie powstrzymałam się od zwiedzenia zakamarków Selman Arabians.
Jak wiadomo hodowla mieści się w Maroku, gdzie zazwyczaj panuje potworny upał. Na szczęście mamy grudzień, więc temperatura była iście europejska - całe 25 stopni. Wędrowanie po całym kompleksie stajennym zajęło mi bardzo dużo czasu i w pewnym momencie żałowałam, że nie pomyślałam o zabraniu roweru. Ośrodek był przeogromny, samych stajni łącznie z pensjonatowymi było chyba z dziesięć, nie wspominając już o halach, domkach dla odwiedzających i oczywiście okazałym domu głównym, w którym Zafira właśnie podejmowała jakichś ważnych gości. Postanowiłam oddalić się w trochę spokojniejsze miejsce, bo wszędzie wokół panoszyli się ludzie ogarniający bałagan pozostały po zawodach. Posiedziałam więc trochę przy wybiegu obserwując ogiery wśród których szybko rozpoznałam niedawno przybyłe kare bliźniaki, Harmattana i Sandhirana. Cudeńka.
Powłóczyłam się jeszcze trochę wokół aż wreszcie ujrzałam w oddali zbliżającą się do mnie Zafirę. Mimo tego że była zabiegana nawet nie wyglądała na wykończoną.
Zafira: No, przepraszam cię! Ledwo ogarnęłam to zamieszanie, już jestem do twojej dyspozycji!
Shailara: Cieszę się! I chyba przyszłaś w dobrym momencie, bo znalazłam fajne ustronne miejsce, gdzie w spokoju możemy pogadać.
Usiadłyśmy na trawie pod drzewami kryjąc się przed wzrokiem innych. Wreszcie cisza i spokój.
Zafira: To strzelaj, moment prawdy, odpowiem nawet na najgorsze pytania xD
Shailara: Chyba nie będzie aż tak źle. Na początek opowiedz... swój początek. Jak to się stało, że pojawiłaś się w virtualu? Co skłoniło cię do założenia stajni?
Zafira: Pamiętam jak kiedyś w podstawówce, nie wiem nawet w której klasie, oglądając różne bzdury na necie trafiłam na jakąś wirtualną stajnię. Nie bardzo wiedziałam o co chodzi, czemu tam tyle koni, czemu ktoś pisze pod nimi setki komentarzy i w ogóle. Ale rozejrzałam się, znalazłam takich stajni więcej, no i... to było to :D Od zawsze byłam zakochana w koniach, więc po prostu musiałam mieć swoją stajnię. I założyłam, na onecie. I generalnie to był jakiś straszny dramat, wstawiałam miliony jednofotowców, co tylko mi się spodobało i potem nie umiałam jakoś ogarnąć tego do kupy. Ale jako dziecko miałam z tym trochę rozrywki. Do dziś pamiętam, że moim ukochanym koniem na tej stajni była klacz Rusałka, haflinger, która na fotce leżała na zielonej łące i patrzyła w obiektyw. Niestety już nigdy tego zdjęcia nie znalazłam :D Później na krótki czas moja "przygoda" z wirtualem się skończyła, aż do momentu jak znowu coś mnie naszło, odnalazłam kolejne hodowle i powoli zaczynałam się w to wciągać.To był chyba 2006 rok. Mimo wszystko ciągle wolałam bawić się w realnym świecie, już wtedy jeździłam konno, no więc przez kolejne cztery lata nie zdecydowałam się na prowadzenie własnej stajni. No ale potem coś we mnie pękło i tak powstało Jakarta Arabians. Od tamtej pory, czyli już 7 lat, ciągle działam pod tym samym imieniem i z tymi samymi końmi (w większości). Zmieniła się tylko nazwa stajni i jej lokacja.
Shailara: Skoro była klacz haflingerska i podejrzewam, że mnóstwo innych ras, to dlaczego później zdecydowałaś się na arabski profil hodowli?
Zafira: Chyba dlatego, że z końmi arabskimi czuję się najbardziej związana. Od zawsze podobały mi się najbardziej na świecie, szczególnie te stare, mocne sportowe typy. Kiedyś zresztą właśnie tak wyglądały araby czystej krwi, nie jak dzisiejsze porcelanowe figurki, które w wyniku w pewnym sensie "agresywnej" hodowli często wyglądają jak karykatury i w dodatku cierpią na zdrowiu. Fascynowała mnie cała historia tych koni, grzebanie po rodowodach i śledzenie poczynań największych hodowli na świecie. Zakochałam się w arabach do tego stopnia, że nigdy nie wyobrażałam sobie prowadzenia stajni o innym profilu. Co prawda jak wiadomo wprowadziłam do siebie marwari i achała, ale to tylko taki malutki grzeszek, bo strasznie mi się podobały i nie mogłam się powstrzymać :D Oprócz tego jestem wierna arabom i to się nie zmieni.
Shailara: Większość virtualek pozostaje jednak w klimatach europejskich i prowadzi stajnie w Niemczech, Hiszpanii, krajach tego typu. Ty jednak najpierw postawiłaś na Indonezję, a potem Maroko. Dlaczego?
Zafira: O, teraz dowiecie się czegoś, czego nie wie jeszcze nikt :D Jakarta Arabians powstało w Indonezji, bo... NIE MIAŁAM POMYSŁU. Skoro były araby, to chciałam, żeby było trochę egzotycznie. No i było, ale w rzeczywistości nie można powiedzieć, że Indonezja ma dużo wspólnego z tymi końmi. Tak po prostu spojrzałam sobie na mapę i poprowadziłam palec daleko od Europy. Późniejsza zmiana na Maroko była już całkowicie świadomym wyborem. Ten kraj to moje miejsce na ziemi, nie tylko wirtualnie, ale także w prawdziwym życiu. Odwiedzam je tak często jak tylko mogę, w dodatku nazwa Selman Arabians jest inspirowana realną stajnią znajdującą się w Marrakeszu. W tym roku podczas wakacji udało mi się dostać do środka, co nie jest proste, bo nie wpuszczają gości ot tak. Całość znajduje się za wielkim murem, z ulicy nie widać nic, a za bramą jest przeogromny pięciogwiazdkowy hotel, którego właścicielem jest właśnie właściciel hodowli. Stajnie są za hotelem i żeby w ogóle do nich wejść trzeba się umówić na prywatne spotkanie. Dzięki moim marokańskim znajomym udało mi się to, zwiedziłam stajnię z przewodnikiem, który opowiadał mi historię każdego konia po kolei. To była naprawdę pouczająca i genialna wizyta.
Shailara: Ja już to wiem, ale pewnie nie każdy zdaje sobie sprawę, że twoje wyobrażenia o tym egzotycznym świecie są jak najbardziej prawdziwe, bo zdarzyło ci się opuścić nasz kontynent na dłuższy czas.
Zafira: Dokładnie tak :D Jak to przeważnie w życiu bywa, pojechałam w siną dal z miłości xD Przez rok mieszkałąm w Algierii, czyli obok Maroka. Kraje niby podobne, ale bardzo różne - Algieria wciąż nie jest zbyt uczęszczana przez turystów, a szkoda, bo jest co zwiedzać. W ramach studiów weterynaryjnych odbywałam tam praktyki między innymi w hodowli koni, więc tam też sporo się nauczyłam. Niestety słynnej państwowej hodowli arabów nie udało mi się odwiedzić. Z Marokiem było inaczej, tam wpycham się gdzie tylko mogę! Gdzie araby tam i ja. Odwiedziłam już kilka dużych hodowli, choć wciąż poluję na tą najważniejszą, należącą do króla i znajdującą się w mieście Bouznika. Kto wie, może w nadchodzącym roku się uda :D Jedynym pewnym planem jest to, że październiku pojadę na Salon Konia w El Jadidzie. Muszę :D
Shailara: Nie miałaś kłopotów z językiem? To mimo wszystko nie są miejsca gdzie na co dzień swobodnie można rozmawiać z kimś po angielsku.
Zafira: Generalnie miałam wybór. Albo gadać po angielsku i na migi, albo wybrać naukę francuskiego lub arabskiego. Jako że francuski pięknie brzmi ale okropnie mi się go uczy, od razu postawiłam na arabski. Była też inna przyczyna. Ludność arabska od wieków ma handel we krwi. "Swojemu" sprzedadzą po normalnej cenie, albo nawet niższej jak dobrze pójdzie. Ale gdy tylko wyczują obcego, turystę, cena rośnie w górę. No więc ja oczywiście chciałam się dopasować i nauczyć targować :D Nie udało mi się tego osiągnąć, bo ja targować nie umiem się nawet po polsku, no ale fakt, języka trochę się nauczyłam. Teraz potrafię poradzić sobie sama na mieście i nie unikam kontaktów z ludźmi. Nigdy nie spotkałam się też z ludźmi, którzy by na mnie krzywo patrzyli przez moją "obcość". Wręcz przeciwnie, wszyscy zawsze są życzliwi i uśmiechnięci, nawet gdy ten mój arabski robi się bardzo pokrętny. Niestety wsiąknęłam w północną Afrykę do tego stopnia, że mieszkając w Polsce czuję się okropnie. Wiem, że kiedyś tam wrócę :D
Shailara: A wracając już do czysto virtualnych tematów, pamiętasz pierwsze konie w swojej hodowli?
Zafira: No jaaasne, że tak! Absolutnie pierwszy był Exotic Jakarta, niedługo później pojawił się Exotic Ramadan. Skład był bardzo malutki. Następnie pojawiła się Senbonzakura i Selket Halima, a także Schizzy Rush, którą odkupiłam chyba od Avi. Nic więcej!
Shailara: No cóż, porównując z obecnym stanem liczebnym w Selman Arabians, to powiedziałabym, że to prawie nic :P Które z tych koni są dla ciebie najważniejsze? Masz takie, których w życiu byś nie oddała?
Zafira: Oj tak... Bez wątpienia moimi ulubieńcami są Selket Halima, Imperial Magnum i Koheilan Hafeed. Bardzo dużo czasu i pracy włożyłam w to, żeby te konie były na takim poziomie na jakim są teraz. Ale tak naprawdę ciężko jest mi ograniczyć się tylko do tej trójki, bo mam całe mnóstwo takich koni, których nigdy nie sprzedam. Sameh Alshrouk, Malek Al Hattal, Winchester... To tylko kilka przykładów. Ale oczywiście gdyby któraś z czytelniczek zapatrywała się na wyhaczenie jakiegoś rumaka z mojej stajni, to jestem otwarta na propozycje :D Co do niektórych myślę, że mogłabym się dogadać.
Shailara: A teraz typowe pytanie, od lat pojawiające się w każdym wywiadzie :P Kto jest twoim wzorem? Zdradź nam, czy jest jakaś osoba w virtualu, która według ciebie zasługuje na uznanie.
Zafira: Mówiąc o moich wirtualnych początkach zdecydowanie muszę wspomnieć o Bay, która dla mnie zawsze miała bardzo dopracowane stajnie i świetne konie. Podziwiałam także Domcię i Soczek.Caprio. No i jeszcze Kachę z SK Pine Hollow, bo jej hodowla była chyba najbardziej barwna i pomieszana ze wszystkich, a każdy koń absolutnie wyjątkowy. Dziś najbardziej szanuję Esmeraldę, bez dwóch zdań. Podoba mi się jej sposób prowadzenia stajni i to, że każdy koń jest dopieszczony, każdy ma długi opis i super treningi. I w ogóle jak tylko wchodzi się na Anarkię to jakoś tak od razu czuć swojską atmosferę. Czuć miłość i przywiązanie Esmeraldy do całej kadry i szczerze to uwielbiam. Też chciałabym umieć tak się rozpisać :D
Shailara: Wspomniałaś już wcześniej, że w dzieciństwie jeździłaś konno. Czy teraz będąc już dorosłą osobą ciągle masz z końmi jakiś realny kontakt?
Zafira: Ciągle sobie jeżdżę jak znajdę wolny czas :D To nie jest łatwe, bo ciągle się uczę i dużo pracuję, no ale robię co mogę. Mam swojego konia. Zaskoczę was, jest to arab xDD Młody kary wałaszek o imieniu Asmar, który często daje mi w kość, ale jest najukochańszym koniowatym na świecie. Oprócz tego kontakt z końmi mam oczywiście na różnych championatach, na które jeżdżę. Często bywam na Pride of Poland, a jak odłożę trochę kasy i mam parę dni wolnego, to udaje mi się robić wypady do Niemiec czy do Francji. No i oczywiście do Maroka, do którego podróże są priorytetowe :D Tam tego kontaktu z końmi też mam całkiem sporo.
Shailara: Czyli mówiąc ogólnie prawie całe twoje życie opiera się na zwierzętach, co?
Zafira: Tak! Mam też super psa, koty, nawet kury i króliki. Pracuję w klinice weterynaryjnej i za parę miesięcy będę też kontynuować studia w tym kierunku. Także nawet gdybym chciała od tych zwierząt odpocząć, to nie mam jak xD
Shailara: I na koniec pytanie, które zadałam także Esmeraldzie w poprzednim wywiadzie. Gdybyś mogła cofnąć się w czasie i spotkać samą siebie sprzed kilku lat, jaką miałabyś dla siebie radę?
Zafira: A, to proste. Powiedziałabym: "dziewczyno, ogarnij się i pisz te opisy i treningi, bo mówię ci, że później się z tego nie wygrzebiesz" xDDDDDDD
Shailara: Hahahahaha :D No tak, mogłam się tego spodziewać! Tym wesołym akcentem kończymy nasz wywiad. Bardzo ci dziękuję za rozmowę!
Zafira: Mnie też jest bardzo miło. No i mam nadzieję, że nikt nie umrze z nudów czytając to, bo chyba za bardzo się rozgadałam jak zwykle :D
Fajne są te wywiady, bo pytania są też o realne życie, bardzo mi się to podoba, można się dużo dowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńI dziękuję Zafiro za pochwalenie Anarkii :D
A proszę bardzo :D
UsuńDzięki Shailaro za fajny wywiad <3
Bardzo przyjemnie czyta się taki wywiad, bardzo dobrze przeprowadzony i utrzymany w miłej, powiedziałabym nawet sielskiej atmosferze. ;)
OdpowiedzUsuńRównież podobają mi się pytania o realne życie, dzięki temu mamy okazję poznać trochę lepiej daną virtualkę. ;)